Pan Franciszek w 1950 roku był naocznym świadkiem procesu IV Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Był więziony, służył w jednostkach karnych, wie, co to głód, okrucieństwo, strach, niepewność. Już wtedy stwierdził, że jak przeżyje, to musi o tym powiedzieć. I z niesamowitą radością mówi: „Tak się Opatrzności Bożej spodobało, że żyję do dziś. I dlatego muszę, powinienem, póki życia czas” (…), mówić tym, co jest prawdą tamtych dni.
W 1947 roku przed aresztowaniem na czele WiNu stał Łukasz Ciepliński. Stanowisko wiceprezesa z zadaniem odbudowy zarządów obszarów objął Adam Lazarowicz, szefami poszczególnych wydziałów zostali: Mieczysław Kawalec – Wydział Informacji, Ludwik Kubik – Wydział Organizacyjny i Łączności, Józef Rzepka – Dział Polityczny, Franciszek Błażej – Dział Propagandy, Józef Maciołek – Delegatura Zagraniczna, Józef Batory – Łączność Zewnętrzna, Karol Chmiel – doradca polityczny.
Proces stał się publicznym pokazem siły ze strony rządzącego reżimu
komunistycznego. Rozprawa, która trwała tylko 9 dni, była prowadzona rutynowo z jasnym przesłaniem politycznym, a los oskarżonych – co wielokrotnie powtarzał pan Franciszek – przesądzony jeszcze przed jej rozpoczęciem. Miało to być także publiczne podważanie wiarygodności, wyśmianie, skompromitowanie całego podziemia niepodległościowego.
Pan Batory wszystko widział i słyszał. Opisywał nam najdrobniejsze szczegóły tego procesu, zaczynając od wyglądu sali, zajmowanych miejsc przez oskarżycieli, oskarżonych i publiczność, aż po słowa i sytuacje. I zapamiętaliśmy dokładnie słowa pana Franciszka: „To nie był sąd, to był mord sądowy!”, czego dowodem może być fragment uzasadnienia wyroku:
„[...] Wszyscy oskarżeni w niniejszej sprawie są typowymi przedstawicielami obozu reakcji i wstecznictwa, złożonego z ludzi wyzbytych wszelkich skrupułów, pozbawionych jakichkolwiek ideowych pobudek działania, ludzi, którzy w zaciekłej ślepej nienawiści do Związku Radzieckiego, Polski Ludowej i całego obozu demokracji i postępu nie cofają się przed żadną zbrodnią, bez wahania dopuszczają się zdrady własnej ojczyzny i wysługują się jawnym wrogom kraju – podejmując się najbrudniejszej roboty w zakresie dywersji i szpiegostwa [...]”. Skazanych stracono 1 marca 1951 r. pomiędzy godz. 20.00 i 20.45, strzałem w tył głowy. (http://www.polska1918-89.pl/pdf/proces-iv-zarzadu-glownego-win,5364.pdf)
Pan Franciszek opowiedział nam także żołnierską historię swojej rodziny. I padły bardzo ważne słowa, które zapadły nam głęboko w pamięć: „(…) rodzina jest prapoczątkiem wszystkiego, co może być najlepsze w życiu człowieka. Szkoła wspomaga to wszystko. Szkoła nigdy nie zastąpi środowiska rodzinnego. Stajemy się takimi, skąd żeśmy wyszli, z jakich rodzin, o jakiej tradycji, o jakich wartościach. Nasza polska cywilizacja wyrosła na gruncie greckiej filozofii, rzymskiego prawa i Kościoła katolickiego. (…) Naród polski ma pewien urok – ceni wolność wewnętrzną (…)”.
Wspólnie – pan Franciszek Batory i jego siostrzeniec pan Witold Rudolf oraz społeczność szkoły – złożyliśmy kwiaty pod tablicą poświęconą lwowskim żołnierzom Armii Krajowej zgrupowania partyzanckiego „Warta”, którzy po wojnie trafili do Jeleniej Góry i powołali tu konspiracyjne struktury zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Ci Żołnierze Wyklęci zaczęli wydawać podziemną gazetę WiN-u - „Wolność”. Po roku działalności zostali aresztowani przez Urząd Bezpieki.
Niejedna łza popłynęła podczas spotkania, serce się wyrywało, łamał się głos. Uczniowie i nauczyciele podkreślają niezwykłą charyzmę pana Franciszka, jego wytrwałość i umiejętność opowiadania trudnych wspomnień, tych osobistych i społecznych. Młodzi ludzie dzielili się swoim zaskoczeniem, że tyle okrucieństwa można przeżyć i znajdować radość i siłę do codziennego życia. Jako źródło takiej postawy pan Franciszek wskazał fragment wiersza „Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta:
„(…) ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo (…)
Bądź wierny Idź”
Spotkanie z panem Franciszkiem Batorym napełniło ponownie treścią i duchem hasło: BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Nasz Gość powiedział wprost: „Możecie być dziś w czasach pokoju takimi samymi bohaterami narodowymi, jak ci, którzy życie oddali, a winą ich było, że po Bogu najbardziej ukochali Ojczyznę”. Oby to wzruszenie trwało w nas i pomagało dokonywać w życiu dobrych wyborów.